piątek, 25 marca 2011

uwaga - słodko, za słodko ...

nie umiem jeść słodyczy, mam wrażenie że nigdy nie umiałam,

pamiętam dzień, gdy poszłam do najbliższego sklepu , to było jeszcze na studiach, kopiłam sobie wielki zestaw najbardziej popularnych batoników i przyglądałam się im przez cały dzień, czytałam skład, sprawdzałam kalorie, w końcu je otwierałam i wąchałam - nie miałam sumienia ich zjeść. kolorowe opakowania, zapamiętane reklamy i brąz czekolady, a ja patrzyłam jak na wrogów. w końcu zaczęłam je jeść - najbardziej słodki i paskudny smak mojego życia.

kolejne wspomnienie z dzieciństwa to piwo - niby gorzkie, ale szybko się nauczyłam, że ma w sobie słód z szyszek chmielowych. nie zabraniano mi pić, ale mama systematycznie pytała mi się czy jestem pewna, że chce przytyć od tak banalnej rzeczy jak piwo. od niego przecież rośnie brzuch i całe ciało puchnie, pokazywała mi ile ma kalorii. wiedziała, że nie odstraszy mnie lepiej - do dzisiaj trzymając je w dłoni zastanawiam się jak bardzo znienawidzi mnie moje ciało za ten jeden łyk. od tej pory pije wino i whisky.

a dzisiaj
mam przed sobą cudny wybór słodyczy: serniki, makowce, scony i caramel shortbready, a ja nic.
w tłusty czwartek czekałam do 21 ze zjedzeniem pączka, na koniec rozmawiając z nim i prosząc o to żeby nie zniszczył mi ciała.
najgorsze jest to że po 30-35 min biegania na bieżni widzę : spaliłaś dzisiaj 280 -300kcal i płakać mi się chce. przecież można było nie zjeść tego ciastka, mogłam spalić kolacje, bo tyle chyba zjadam i poczuć się lekko.

nie umiem jeść słodyczy i już, nie sprawiają mi przyjemności, nie odczuwam tego cukrowego high jako radość a przekleństwo.

2 komentarze:

Kasia pisze...

Matko kochana, też bym tak chciała. To znaczy może bym wcale nie chciała, bo mnie myśl o kaloriach nie prześladuje - biorąc pod uwagę, ile jem słodyczy, a jak mało mam ruchu, to powinnam dziekować opatrzności, że nie jestem trzy razy większa :)
Uwielbiam słodycze, ale raczej czekoladę niż ciasta, na ciasta mam chęć, jak mi węglowodanów brakuje - czyli np w konkretnych momentach cyklu. I wychodzę z założenia, że wtedy się należy wołań organizmu słuchać :)

hauser pisze...

ze slodyczy najbardziej lubie sledzie w oleju z cebulka i setke wodki.