tak tak odcielam sie ostatnio. tyle sie dzialo, ze nie bylo juz czasu na wyjscia i spotkania. odpuscilam sobie "Milosza", nie pojawialam sie tez na malych domowych imprezach. nie pisalam smsow, maili i innych wiadomosci. nie musialam odpowiadalam tez na nie.
tutaj mam sporo przemyslen na ktore zwrocil uwage moj ukochany. "masz znajomych, bo sama sie do nich odzywasz. posiedz troche cicho i zobacz ilu z nich bedzie sie o ciebie martwic".
Boze nie powinnam tego robic, wiedzialam to od poczatku tego eksperymentu.
na dzien dzisiejszy moge wyrzucic ok 90% moim znajomych z gg, FB i telefonu. nie ma juz sensu eksportowac danych na serwer, zapisywac danych na wypadek utraty telefonu, wlaczac rano komputer i sprawdzac co sie dzieje. dobrze, ze jestem potrzebna czasami dla znalezienia pracy dla brata, pomocy przy ankietach albo zaserwowania herbaty na pokazie slajd.
luzik na nastepne 8 miesiecy i tak jestem uziemiona i nie bedzie zalu wyniesc sie z Edynburga gdzie trawa zielona i duzo przestrzeni na domowe ziola.
2 komentarze:
Acha, to dlatego mi się dostało ;) Każdy od czasu do czasu się wycisza, jest zajęty, albo zajmuje się swoim życiem. Nie bądź zbyt ostra dla swoich znajomych. To prawda, że pewnie połowa Twoich znajomych na FB to tylko znajomi - nie przyjaciele, ale ja bym ich tak szybko nie skreślała.
Poza tym już o tym rozmawiałyśmy - ludziom się wydaje, że osoby takie jak Ty:
a) nie maja kłopotów, nie potrzebują wsparcia ani zainteresowania
b) zawsze przejawiają inicjatywę.
Rozpieściłaś ich i tyle.
Ach, to jeszcze ku rozwadze: http://kasiasblogging.blogspot.com/2011/02/days-when-rain-and-sun-are-gone.html
Prześlij komentarz