poniedziałek, 11 kwietnia 2011

goniac kormorany

jak dobrze jest wyjechac na weekend. w piatek jeszcze zakupy, bo all inclusiv bedzie innym razem. potem dwie godz jazdy.
cholerka ale ze mnie dobry kierowca. 15 lat mam prawo jazdy, ale tak na serio jezdze od 1,5 roku i mysle, ze mogłabym starac sie o jakies trofea. nie liczac uszkodzonej miski olejowej i innych zarysowan.
w sobote rano poszlam na plaze. wiatr, ksiazka i duzo duzo kamieni. do romantycznych to nie nalezalo, bo zmarzlam jak diabli. do tego przygoda z trzema zupelnie nie polaczonymi ze soba psami. jeden poszedl ze mna mimo, ze wlasciciele szli w innym kierunku. drugi zaczal na mnie szczekac jak spokojnie siedzialam na wydmach czytajac ksiazke i nawet na niego nie spojrzalam. trzeci poprostu sie lasil i biegal wokol mnie. co to za znak i o co chodzi???

nastepnego dnia spalam 12 godz. w pomieszczeniach obok glosne rozmowy i krzyk dzieci a ja nie pozwolilam sie obudzic. moje kochanie podobno mnie po stopkach masowalo a ja spiaca krolewna nie reagowalam.

podsumowanie wyjazdu: przegranych 20f, zjedzonych czekoladek - duzo i jeszcze wiecej chwil gdy lezalam i patrzylam w przestrzen.

od rana szara rzeczywistosc gdzie nagle sobie uswiadamiam, ze nastepne wakacje dopiero w czerwcu.

2 komentarze:

Kasia pisze...

Jak to - pojechalas na weekend, zeby jesc czekoladki?
Przyniosę Ci moje domowej roboty ciasto :) Jak grzeszyc, to na calego :)

efemeryda pisze...

nawet mi nie przypominaj - wlasnie jestem na detoksie ;)